Mój Erasmus odbył się w Zagrzebiu i trwał około czterech, może pięciu miesięcy. Był to czas pełen nauki, nowych doświadczeń i wielu wrażeń, które trudno zamknąć w kilku zdaniach. Już od samego początku wszystko było bardzo dobrze zorganizowane. Uczelnia goszcząca wykazała się dużą pomocą – jeszcze przed przyjazdem wspierali mnie w wyborze przedmiotów i przeprowadzeniu wszystkich koniecznych formalności, takich jak wyrobienie legitymacji czy karty na komunikację miejską. Osoba odpowiedzialna za studentów zagranicznych odpowiadała błyskawicznie na maile, co bardzo ułatwiało przygotowania. Na miejscu spotkałam prowadzących, którzy byli wymagający, ale jednocześnie życzliwi i komunikatywni. Wszyscy płynnie mówili po angielsku, dzięki czemu nie tylko łatwo było się porozumieć, ale też można było nauczyć się wielu nowych słów i zwrotów. Poziom nauczania był wysoki, a wykładowcy otwarci na rozmowę i pomoc w razie jakichkolwiek problemów. Uczelnia jako instytucja zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie – zadbane sale, przyjazna przestrzeń, tania stołówka, darmowa biblioteka i wiele miejsc, w których można było spokojnie się uczyć.
Ten wyjazd był dla mnie ogromną lekcją życia. Nauczył mnie, jak poradzić sobie w nowym miejscu, jak zorganizować codzienność – od szukania mieszkania, przez załatwianie ubezpieczenia, po zdobycie karty do transportu. Dzięki temu stałam się bardziej samodzielna, odpowiedzialna i zorganizowana. W sferze naukowej z kolei zyskałam ogromne doświadczenie w posługiwaniu się językiem angielskim – zarówno w mowie, jak i w piśmie. Praca w międzynarodowych zespołach pokazała mi różne sposoby myślenia i podejścia do problemów, co poszerzyło moje horyzonty i pozwoliło spojrzeć na wiele rzeczy z innej perspektywy.
Jednym z najbardziej pozytywnych doświadczeń było to, że po raz pierwszy zdecydowałam się na podróżowanie sama. Różni się to bardzo od wyjazdów w grupie – wymaga większej odwagi i samodzielności, ale jednocześnie daje niesamowite poczucie wolności. Dla mnie był to jeden z najbardziej wartościowych i uczących momentów w życiu.
Oczywiście nie zabrakło też trudniejszych chwil. Najtrudniejszy moment przyszedł niespodziewanie – zachorowałam, nie mając przy sobie ani leków, ani jedzenia. Na szczęście trafiłam na wspaniałych ludzi, którzy mi pomogli. Innym wyzwaniem okazało się znalezienie mieszkania w odpowiedniej cenie, ponieważ przegapiłam zapisy do akademików. Teraz z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że akademik to najlepsze rozwiązanie – jest tani i daje ogromną możliwość międzynarodowej integracji. Ostatecznie w znalezieniu mieszkania pomógł mi lokalny znajomy, dzięki czemu udało się wszystko szczęśliwie rozwiązać.
Zagrzeb i Chorwacja urzekły mnie swoją atmosferą. Najbardziej podobała mi się otwartość Chorwatów – ich życzliwość, gościnność i chęć do pomocy. Wiele osób swobodnie mówiło po angielsku, co bardzo ułatwiało codzienne życie i kontakty z ludźmi.
Podczas pobytu rozwinęłam nie tylko znajomość języka angielskiego, ale też bardziej specjalistyczne, biznesowe słownictwo. Poza tym nauczyłam się otwartości na ludzi, lepszego zrozumienia innych kultur i sposobów myślenia. Dzięki temu zyskałam szersze spojrzenie na świat i większą pewność siebie w kontaktach międzynarodowych.
Ten wyjazd z pewnością w jakimś stopniu zmienił moje podejście do studiowania i pracy, choć trudno mi wskazać konkretne przykłady. Wiem jednak, że patrzę na wiele rzeczy inaczej i bardziej świadomie planuję swoją przyszłość.
Dla studentów, którzy dopiero planują wyjazd, mam kilka rad: warto szukać mieszkania lub pokoju dużo wcześniej i koniecznie sprawdzić możliwość zakwaterowania w akademiku. Warto też uczestniczyć w wydarzeniach dla Erasmusów – to najlepszy sposób na poznanie ludzi i integrację. No i oczywiście – podróżujcie jak najwięcej, bo to najpiękniejsza część całego doświadczenia.
Z całego serca polecam udział w Erasmusie. To był mój drugi taki wyjazd i z każdego przywiozłam wspaniałe wspomnienia. Życie po Erasmusie naprawdę się zmienia – człowiek inaczej patrzy na świat, staje się bardziej otwarty i odważny. Fajnie jest spróbować swoich sił, mieszkając w innym kraju. Jeśli komuś choć raz przeszło przez głowę, żeby pojechać – niech to zrobi. Naprawdę warto.








