Ułatwienia dostępu

Katedra Zarządzania Międzynarodowego i Logistyki

Palina Mazur, Zarządzanie Międzynarodowe, Turcja

Palina Mazur, Zarządzanie Międzynarodowe, Turcja

W jakim kraju i mieście teraz przebywasz? Na jakiej uczelni?

Stambuł, Turcja, Marmara University

Jak wygląda Twoje codzienne życie (studia, praca, zajęcia dodatkowe, integracja)?

Obecnie łączę studia ze zdalną pracą. Nie mam dużo zajęć, ponieważ jedno zajęcie w Turcji daje około 6 ECTS. W porównaniu do mojego poprzedniego Erasmusa w Grecji, tutaj prowadzący są dość wymagający i nie sprawdza się stereotyp, że „na Erasmusie się nie studiuje” 🙂

Wraz z moimi kolegami jesteśmy teraz w trakcie przygotowań do tzw. midtermów, czyli egzaminów w połowie semestru. System w Turcji wygląda tak, że końcowa ocena składa się w 40% z midtermów i w 60% z egzaminu końcowego. Oczywiście każdy prowadzący ma swoje wymagania – czasem midterm może być zastąpiony esejem lub pracą pisemną. Wszystko zależy od podejścia wykładowcy.

Rzadko zdarzają się przedmioty tylko dla Erasmusów – zazwyczaj dołączamy do zajęć razem z tureckimi studentami. Uważam, że to ogromny plus, bo możemy zobaczyć, jak wyglądają „zwykłe” zajęcia i jak podchodzą do nauki lokalni studenci. Traktuje się tu wszystkich równo – „Erasmusy” nie mają żadnych dodatkowych przywilejów.

Studenci w Turcji są naprawdę zaangażowani – biblioteki, kawiarnie i inne miejsca do nauki są zawsze pełne. Plusem jest to, że w Stambule można znaleźć wiele darmowych przestrzeni do nauki. Jedno z moich ulubionych miejsc to drugie piętro portu, skąd rozciąga się piękny widok na morze. Dzięki temu naprawdę czuję się zmotywowana do nauki – mam wiele opcji, gdzie mogę się skupić, i nie musi to być koniecznie biblioteka.

Poza zajęciami i pracą często uczestniczę w spotkaniach integracyjnych organizowanych przez ESN (to organizacja studencka wspierająca Erasmusów – nasz uniwersytet w Krakowie też ją ma!). Ostatnio wyjechaliśmy razem na trip do Kapadocji, co było jednym z najpiękniejszych doświadczeń w moim życiu. Dla miłośników imprez też jest dużo opcji, choć nie jestem w tym temacie ekspertką, ale mogę powiedzieć na 100%, że w Stambule nie da się nudzić!

Stambuł to ogromne miasto – mieszka tu ponad 15 milionów ludzi. Jest tu nieskończenie wiele miejsc do zwiedzania, wycieczek w mieście oraz na wyspach, które należą do miasta, np. Büyükada czy Heybeliada. Miasto podzielone jest na część europejską i azjatycką – ja mieszkam w azjatyckiej, więc często płynę promem do europejskiej. To mój ulubiony moment dnia! Na promie zawsze można napić się gorącej herbaty (çay), coś zjeść, a często towarzyszy temu muzyka na żywo. To naprawdę jeden z najprzyjemniejszych środków transportu, jakim jechałam.

Infrastruktura miasta jest bardzo dobrze rozwinięta – metro, szybkie pociągi, autobusy, metrobusy, dużo parków, kawiarni, stołówek i restauracji. W Stambule jest dosłownie wszystko, czego można potrzebować.

Co Cię najbardziej zaskoczyło po przyjeździe?

Byłam wcześniej w Stambule jako turystka, więc część rzeczy już znałam, ale nadal zaskakuje mnie ilość kotów na ulicach. Turcy naprawdę je kochają – większość wygląda na zadbane i czyste, często można zobaczyć ludzi, którzy je karmią albo głaszczą. Wcale nie jest rzadkością, że ktoś w kawiarni ma kota na kolanach lub stole!

Pozytywnie zaskoczył mnie też poziom bezpieczeństwa – Stambuł to jedno z najlepiej monitorowanych miast, jakie widziałam. Kamery są dosłownie wszędzie, a przy wejściu do dużych hal czy budynków zawsze znajduje się ochrona i skanery. Nawet na uczelnię wchodzę, skanując QR kod z aplikacji i przechodząc przez bramkę.

Z rzeczy mniej pozytywnych – rozczarowało mnie to, że ludzie bardzo często wyrzucają papierosy po paleniu na ziemię. A że pali się tutaj naprawdę dużo, robi się przez to sporo śmieci. W porównaniu do krajów europejskich poziom recyklingu wydaje się też niski – szkoda, bo przy tak dużym mieście to naprawdę potrzebne.

Smutnym widokiem są też dzieci zbierające śmieci na ulicach lub pracujące w restauracjach. Czasem to rodzinne biznesy, ale mimo wszystko jest to dla mnie trudne doświadczenie.

Co podoba Ci się najbardziej w tym miejscu (kultura, ludzie, uczelnia, zajęcia, praca, jedzenie)?

Ludzie są bardzo otwarci i uśmiechnięci, szczególnie kiedy starasz się mówić po turecku. Oczywiście można trafić na różne osoby – jak wszędzie – ale ogólnie atmosfera jest bardzo przyjazna.

Uczelnia jest jedną z najlepszych w Turcji (z tego, co wiem). Ma dwa ogromne kampusy – stary i nowy. Na nowym kampusie kursują nawet autobusy, żeby ułatwić przemieszczanie się! Wymagania wobec studentów są wysokie, a zajęcia prowadzone raczej w tradycyjnym stylu. Może nie są bardzo interaktywne, ale ciekawe z perspektywy innego systemu edukacji.

Jeśli chodzi o jedzenie, mogłabym o tym mówić bez końca! Jedzenie w Turcji jest naprawdę przepyszne. W lokalnych stołówkach można zjeść domowy posiłek czy zupę za około 1 euro – idealne dla studenckiego budżetu.

Kebaby tutaj różnią się od tych, które znamy w Polsce – mają mniej sosu i warzyw, ale mimo to są pyszne. Poza tym turecka kuchnia to nie tylko kebaby! Tradycyjne tureckie śniadanie, menemen, iskender, niezliczone rodzaje słodyczy – można spróbować tu wszystkiego.


Jakie są największe wyzwania, z którymi się spotykasz?

Jednym z większych wyzwań było wyrobienie karty pobytu (obowiązkowej dla wszystkich Erasmusów). Na szczęście uniwersytet dokładnie wyjaśnił całą procedurę i mogliśmy zawsze zadawać pytania.

Czasami trudno jest porozumieć się po angielsku, szczególnie na początku, ale z czasem uczysz się podstawowych tureckich zwrotów i wszystko staje się łatwiejsze (Duolingo bardzo pomaga!).

Transport w Stambule potrafi być czasochłonny – czasem trzy przystanki metrem to nawet 15 minut. Dlatego bardzo się cieszę, że mieszkam niedaleko uczelni, w dzielnicy Kadıköy, gdzie mieszka też większość Erasmusów.

Jak radzisz sobie z różnicami kulturowymi i językowymi?

Na początku było trochę trudno, ale wszystko jest kwestią czasu i otwartości. Trzeba pamiętać, że to my przyjechaliśmy do innego kraju – więc to my powinniśmy się dostosować, nie odwrotnie.

Podstawowa znajomość tureckiego bardzo pomaga – ja uczę się go kursie oferowanym przez uczelnię i przez aplikację Duolingo.


Co już zdążyłaś przeżyć, co szczególnie zapamiętasz?

Na pewno lot balonem w Kapadocji – coś niesamowitego i absolutnie wartego polecenia! Poza tym zobaczyłam delfiny, płynąc promem z części azjatyckiej do europejskiej oraz podczas rejsu na wyspy.

Zachody słońca, budzenie się przy krzyku mew, pierwsze zamówienie po turecku, siedzenie w kawiarni z kotem na kolanach – te wszystkie drobne momenty na pewno zostaną ze mną na długo i będą mi przypominać o Stambule, gdy wrócę do Polski.

Czy poleciłabyś to miejsce innym studentom? Dlaczego?

Zdecydowanie tak! To zupełnie inne doświadczenie niż Erasmus w kolejnym europejskim kraju. Oczywiście są tu różnice i wyzwania, ale absolutnie warto.

To wyjątkowa okazja, by zamieszkać w ogromnym mieście, poznać inną kulturę, cieszyć się przyjemną pogodą i kotkami (jak je lubisz) 🙂 No i nauczyć się podstaw języka, którego używa ponad 80 milionów ludzi.
Jeśli to wszystko Cię interesuje – bez wahania aplikuj na Erasmusa w Stambule!

Palina Mazur, studentka Zarządzania Międzynarodowego 2024-2026